Będąc na spotkaniu
blogujących mam - Matki na Dzikim Zachodzie, o którym możecie poczytać TU - jednym
z kosmetyków jakie otrzymałyśmy był krem Mama mio Tummy Rub Butter
od firmy Revitalash. Kosmetyki tej serii są przeznaczone dla kobiet w ciąży i
młodych mam. Mają one za zadanie chronić nasze ciało przed rozstępami.
Chociaż
jestem młodą mamą (mam synka 17 m-cy) to niestety ten kosmetyk nie jest dla
mnie ponieważ ma on zastosowanie w czasie ciąży i do 4 m-ca po porodzie, jak informuje
nas producent. A no właśnie ale żeby się tego dowiedzieć to musiałam sobie
niestety tą informacje przetłumaczyć ponieważ na opakowaniu nie ma nic po
Polsku.
Więc tak brzmi
informacja z opakowania:
„Mama mio tummy rub is
your superhero in fightine sretch Marks. Rich in organic. Omegas, it is 100% moisture and
natural goodness.please use with joy throughout your amazing pregnancy and for
4 manths after baby has arrived. Apply twice a day from above boobs to below
your bum, all the way around. Packet with natural omegas, our award-winning The
Tummy Rub Butter smells gorgeous and makes you feel georgeous.”
A oto moje tłumaczenie:
Mama
mio Tummy Rub
Butter to kosmetyk chroniący brzuch przed rozstępami. Jest on bogaty w kwasy
tłuszczowe Omega. Należy go stosować przez całą ciążę i przez 4 miesiące po porodzie. Stosować dwa razy dziennie smarując tuż
nad biustem aż pod same pośladki.
Otrzymałyśmy kosmetyk o
poj. 30, która nie pozwala na całkowite zapoznanie się z produktem oraz jego
działaniem. Jedyne co mogę o nim powiedzieć to to, że:
Kosmetyk
znajduje się w tubce zamkniętej korkiem typu klik. Krem jest bardzo gęsty i
wydajny. Pachnie wspaniale (ale nie
umiem określić konkretnego zapachu, dla mnie typowo kremowo), a zapach
utrzymuje się długo na skórze. Dobrze rozprowadza się na ciele, bardzo szybko
wchłania i nie uczula.
I
jeszcze informacja ze strony producenta:
„Kosmetyki Mio® i MamaMio® to
produkty z gwarancją bezpieczeństwa, ponieważ nie zawierają parabenów,
parafiny mikrokrystalicznej, sztucznych substancji zapachowych i barwników,
glikolupolietylenowego (PEG), ftalanów, laurylosiarczanu sodu i etoksylowanego
laurylosiarczanu sodu (SLS i SLES) oraz ksenoestrogenów.”
Pozdrawiam
Kasia
Jeszcze nie miałam tego kremiku :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOne są fajne,ale ich ceny niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuńo tak ceny są kosmiczne
UsuńA ja miałam jakiś Mio i śmierdział mi okrutnie :D A nawilżał tak normalnie, jak każdy inny balsam ;)
OdpowiedzUsuńo widzisz ... a ten naprawdę przyjemnie pachnie, a co do nawilżenia to nie mogę się wypowiedzieć bo zbyt krótko testowałam z powodu małej ilości kremu
Usuńno gdyby był większy, to mozna by coś konkretnijeszego powiedzieć o jego działaniu
OdpowiedzUsuńo tak żeby to było 100 lub 150 to by było już coś
Usuń