Jeśli uważnie śledzicie
mój fan Page i mój Instagram to wiecie, że miałam właśnie okazję być w jednym z
największych i najfajniejszych miejsc, a mianowicie na Farmie
Iluzji. Znajduje się ona w Mościskach koło
Trojanowa w województwie mazowieckim, w powiecie garwolińskim.
Wyjazd
mogłam zrealizować dzięki Voucherowi jaki otrzymałam na spotkaniu blogerek Z
Miłości do Pasji. Wyjazd planowałam od dłuższego czasu, ale zawsze coś nie
pasowało. Ostatnim razem była tak mokra pogoda, że zrezygnowałam na koszt kina
lecz tym razem się udało. Tak więc 21.08 rano wsiadłam z synkiem do samochodu,
pojechałam po Kamilę
PasjoMatka i jej synka i śmigałyśmy po przygodę. Podróż obfitowała
w marudzenie dzieci czy daleko jeszcze ponieważ trochę im się dłużyło przez
roboty drogowe, ale kiedy dotarliśmy na miejsce byli już w swoim żywiole.
Farma znajduje się w
pięknej okolicy, a dojście z parkingu do obiektu zajmuje tylko chwilkę. Na
szczęście dzięki Voucherowi nie musiałyśmy stać w kolejce (chociaż nie była
taka bardzo duga) i pan ochroniarz nas wpuścił zaopatrując w mapę obiektu. Na
same wejście wita nas widok kranu z wodą, który nie ma podłączenia, a woda z
niego leci :D pierwsza iluzja zaliczona.
Nasze kroki
skierowaliśmy do Chaty Tajemnic gdzie mieliśmy okazje doświadczyć dziwnego
uczucia jakim jest niemożliwość wejścia do domu. Nie wiem jak to się dokładnie
nazywa, ale działa w nim jakaś siła która zaraz po przekroczeniu progu tak
jakby cie wypycha powrotem. Włącza się błędnik i masz wrażenie, ze zaraz
wylecisz z chaty z hukiem :D W sumie domyślam się, że to efekt uniesienia i
poziomu w jakim stoi dom, ale i tak dziwne uczucie.
Następnie byłyśmy w
Muzeum Iluzji, przy Latających piłeczkach, Meblach Olbrzyma.
Potem nasze kroki
skierowaliśmy do Labiryntu luster i Pokoju Arnesa.
Dalej znaleźliśmy się w
miejscu gdzie było mnóstwo labiryntów z zagadkami i super zabawy.
Kolejnym punktem na
mapie jaki odwiedziliśmy był Pałac Cieni, Muzeum Egipskie i Plac zabaw.
Tu miałyśmy chwilę
odpoczynku gdyż chłopcy mogli sobie poszaleć na pajęczynie, huśtawkach i
zjeżdżalniach.
Tomasz w między czasie
zajrzał na Muzyczna Polanę, gdzie mógł pograć na instrumentach.
Następnie zrobiliśmy
sobie wyprawę kolejką Wild West oraz Wesołymi kaczuszkami i były to bardzo
fajne przejażdżki.
Dalej poszliśmy na lody
i kawę, a chłopcy korzystali ze zjeżdżalni usytuowanej obok stoiska.
Następnym punktem
zwiedzania były trampoliny. Tam był mały foch bo Tomka nie mogłam puścić gdyż
jest ograniczenie wzrostu. Najniższe dziecko musi mieć 120 cm, ale po chwilowej
rozmowie z Panią pozwoliła smykowi wejść i było to najszczęśliwsze 5 minut w tym
dniu.
Po szaleństwach na
trampolinie poszłyśmy szukać smoków J
a znalazłyśmy Miasteczko łowców z super torem przeszkód, a dalej kolejkę
Dragon. Była to najfajniejsza kolejka, która dawała nie tylko frajdę dzieciom
ale i dorosłym i pomimo, że była to krótka przejażdżka to powodowała wiele
emocji i okrzyków.
Po emocjach na kolejce
zajrzeliśmy do Zagrody Zwierząt.
Następnie dotarliśmy do
najfajniejszego miejsca, a mianowicie na Mini Łódeczki. Chłopcy bardzo chętnie
wsiedli do łódek i ku naszemu zdziwieniu bardzo szybko załapali o co chodzi i
świetnie sobie radzili.
Kolejna atrakcją do
której zmierzałyśmy to była Kopalnia Złota, ale tam niestety nie mogliśmy iść
ponieważ najmłodsze dziecko musiało mieć 8 lat, ale to nic bo poszliśmy do
Tunelu Zapomnienia, gdzie chłopcy chodzili by w kółko :D po wejściu do środka
wchodzisz na kładkę i po chwili ściany wokół zaczynają wirować, że masz wrażenie
że wirujesz razem z nimi.
Obok znajduje się Lasek
Doświadczeń, gdzie wraz z chłopcami bawiliśmy się w chomiczki :P
Stamtąd poszliśmy do
Ogródka Olbrzyma i do Wiklinowego Labiryntu z którego nie mogliśmy wyjść :D
Na koniec zwiedzania
nasze kroki skierowaliśmy do restauracji, gdzie zamówiliśmy pyszne jedzonko, a
na koniec zajrzeliśmy do Sklepiku z Pamiątkami.
Na terenie obiektu
znajduje się kilka miejsc grillowych, kilka punktów gastronomicznych gdzie
zjecie pyszne lody, napijecie się kawy czy zjecie nawet hamburgery, ponadto
jest kilka miejsc z toaletami i Pokój dla matki z dzieckiem, gdzie swobodnie
przewiniesz, podgrzejesz mleko i nakarmisz swoje maleństwo.
Oczywiście jak to matki
zawsze pamiętamy o dzieciach, ale nigdy o sobie i mam nauczkę na przyszłość.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego, ano dlatego, że jak pewnie zauważycie na
zdjęciach raz mam długie spodnie, a potem krótkie i nie to nie są inne spodnie,
to jedne i te same. Mianowice tak się niefortunnie stało, że rozdarłam spodnie
i głupio mi było chodzić z rozerwana nogawką na pół nogi. Poszukałam pracownika
(a dokładniej dziewczyny sprzątającej na obiekcie) i zapytałam o nożyczki,
zostałam pokierowana do budki z lodami przy basenach i tam wypożyczono mi je.
Po chwili już zamiast spodni ¾ z fajnymi kieszeniami miałam krótkie spodenki.
Wiem, ze były zbyt krótkie ale lepsze to niż paradowanie z wielka jak wulkan
dziurą, bo i czego nie robi się dla dziecka J
Tak wiec teraz nie tylko dla Tomasza musze zabierać drugie ubranie ale i dla
siebie J
Jak Wam się podoba nasz
wypad? A Wy gdzie ostatnio byliście?
Pozdrawiam
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz :)
Staram się Was odwiedzać i również odwdzięczać się komentarzami na Waszych blogach